Hobbistycznie jestem kretynem, który nie daje innym dojść do słowa. Jestem dwudziestoletnim cis-hetero białym mężczyzną̨, który niedawno rozpoczął swój podcast oraz pisze pierwszy artykuł dla Radia Pałacc. Czytam eseje Jamesa Baldwina, fascynuję się filmami z USA o tematyce antyrasistowskiej, wielbię Gretę Gerwig oraz chodzę na demonstracje. Właśnie napisałem trzy pretensjonalne zdania siedząc na moim łóżku oraz popijając kawę w niedzielne popołudnie.

Zjawisko mansplainingu jest powszechne i często nieświadome. Anglicyzm oznacza tłumaczenie danej oczywistości w sposób protekcjonalny i lekceważący wobec rozmówcy. Najczęściej dotyczy sytuacji, w której mężczyzna wyjaśnia coś kobiecie. Po raz pierwszy natrafiłem na to pojęcie w esejach Rebecci Solnit pt. „Mężczyźni objaśniają mi świat”. Już na samym początku czytelnik trafia do świata eseistyki poprzez sytuację na imprezie, której gospodarz nonszalancko opowiada autorce o jej własnej publikacji. Jednocześnie nie ma pojęcia kim ona jest oraz nie dopuszcza jej do głosu, w razie gdyby ta chciała go poprawić. Mansplaining można łatwo dostrzec na imprezach, w zwykłych dyskusjach czy w większości mediów. Za każdym razem, gdy prowadzone są debaty w telewizji, czy omawia się ważne tematy, kobiety są w mniejszości, a mężczyźni kłócą się w swoim gronie. Dotyczy to też wielu osób zasłużonych, które oburzają się na „spacerujące” kobiety i radzą im, jak protestować.

„Mężczyźni objaśniają mi świat”

Zacznę od profesora Jana Hartmana, który jeszcze w sierpniu wypominał Margot wulgarność i radził jej jaką liderką być powinna. Cytat z wywiadu przeprowadzonego przez Anetę Olender z portalu natemat.pl „Nie jest tak, że zasada “cel uświęca środki” nie ma żadnych ograniczeń. Nie można wchodzić w wulgarność, w obscenę, zachowywać się wyzywająco. Nie ma to żadnego sensu, bo niczemu nie służy, poza demonstracją własnego poczucia bezwzględnej wyższości moralnej”. Jednakże, kiedy podczas wspomnianych „spacerów” pojawiło się w mediach przerobione logo „Solidarności” z hasłem „Wy*******ać”, profesor Hartman był zachwycony. Udostępnił to zdjęcie i podpisał je hasłem „Solidarność naszą siłą!”. Kontrast w jego wypowiedziach jest ogromny, ale „spacerowicze” mu to wypomnieli, kiedy przemawiał pod sejmem oraz na Twitterze. Skomentował to krótko: „Uprzejmie wyjaśniam licznym polemistkom i polemistom: inny język przystoi liderowi lub rzecznikowi sprawy, wypowiadającemu się do opinii publicznej, a inny ulicy rugającej reżim”. Wydaje mi się, że hipokryzja jest obecna nawet u największych sojuszników, którzy chcą dobrze, ale czasami warto milczeć i nie być protekcjonalnym.

Obecnie w mediach przewijają się wypowiedzi uznanych redaktorów, którzy polemizują z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet. Kolejnym przykładem jest Konrad Piasecki, który skomentował ostatnie wydarzenia następującymi zdaniami: „Styl, język i postulaty „strajku kobiet” to prosta droga do ośmieszenia i skompromitowania protestów. Gdyby PiS miał lepić przeciwnika idealnego – wyglądałby właśnie tak”. Oczywiście, polemika jest ważna w debacie publicznej, ale ton niektórych dziennikarzy przyprawia mnie o męki, gdy tłumaczą, co można, a czego nie można. Zachowują się zupełnie, jak ich przeciwnicy o odmiennych poglądach, jak episkopat decydujący za kobiety. Dodają swoje zbędne trzy grosze.

 

Hobbistyczny kretyn

Określiłem siebie jako hobbistycznego kretyna, który nie daje innym dojść do słowa. Jednakże, to tylko konwencja i chciałem uwypuklić mój przywilej oraz przywilej innych cis-hetero białych mężczyzn. Nie dotyczą nas problemy związane z naszą orientacją, tożsamością płciową, rasizmem, a najczęściej to my wywołujemy je wobec innych. Mogę sobie pozwolić na edukację na ten temat, a nie przeżywanie cierpienia na własnym organizmie. To, że interesuję się wspomnianą tematyką nie oznacza, że jestem super chłopakiem. Oznacza, że jestem człowiekiem, który nie chce krzywdzić innych. Uważam, że nie powinno się gloryfikować chęci bycia feministą. To powinno być normą. Wszyscy żyjemy w patriarchacie, który nas wykańcza. Skończyły się już czasy, kiedy mężczyźni decydowali za kobiety i narzucali im swoje zdanie. My jako mężczyźni, powinniśmy zacząć słuchać. Poddać się autorefleksji. Nauczmy się milczeć, dawać przestrzeń do wypowiedzi. Dopuśćmy do głosu mniejszości oraz kobiety. Naszym obowiązkiem jest teraz pomagać i być częścią tej rewolucji kulturowej. Rewolucji, która jest kobietą.

Aleksander Reinstein

ㅤㅤㅤㅤㅤㅤInstagram

Error validating access token: Session has expired on Tuesday, 01-Aug-23 00:58:08 PDT. The current time is Tuesday, 23-Apr-24 09:34:03 PDT.