Historia Meghan Markle mogłaby równie dobrze robić za scenariusz filmu Disneya. Dziewczyna ,,z ludu”, córka operatora filmowego oraz instruktorki jogi. Prywatnie, średnio znana aktorka, która spotyka swojego księcia. Po wielu przeciwnościach losu, para w końcu staje na ślubnym kobiercu. I żyli długo i szczęśliwie.
Nawet najmniej zaangażowany odbiorca nie mógł przeoczyć sobotniego ślubu księcia Harrego z Amerykanką Meghan Markle. O samej uroczystości mówiono od kilku miesięcy, a ceremonia w St George’s Chapel, była uwieńczeniem licznych spekulacji na temat sukni ślubnej księżnej Sussex. Od momentu zaręczyn wypytywano potencjalnych projektantów a chmary paparazzi śledziły każdy krok panny młodej. Wraz ze zbliżająca się datą, gorączka związana z wyborem sukni wzrastała. Ostatecznie, zawiodła tych, którzy oczekiwali królewskiego blichtru i przepychu a zachwyciła tych, którzy liczyli na powściągliwość oraz skromną, gustowną kreację. Warta milion złotych suknia ślubna, w której księżna stanęła przed ołtarzem, została zaprojektowana przez Clare Waight Keller. Brytyjkę, która przeszła do historii jako pierwsza kobieta na stanowisku dyrektor artystycznej francuskiego domu mody Givenchy.
źródło:REUTERS/BENOIT TESSIER
Jak się okazuje marka Givenchy była już parokrotnie wybierana przez osoby z rodzin królewskich. Wśród nich była m.in. księżna Monako Charlenem wychodząc za księcia Alberta czy szwedzka księżniczka Victoria, gdy szła do ołtarza z Danielem Westlingiem. Suknię tego samego domu mody wybrała również należąca do greckiej i duńskiej rodziny królewskiej księżniczka Aleksandra, wychodząc za hiszpańskiego architekta, Carlosa Moralesa.
Zgodnie z oczekiwaniami suknia Meghan Markle była śnieżnobiała- choć stanęła na ślubnym kobiercu po raz drugi. Ze skromnym dekoltem wyciętym w łódkę, odsłaniającym ramiona i smukłą szyję. Zachowała elegancki wygląd choć była bardzo prosta, pozbawiona wszelkich ozdób, wzbogacona jedynie o długi 5-metrowy tren. Co ciekawe pojawił się motyw polityczny. Na welonie, były wyhaftowane 53 kwiaty symbolizujące kraje byłej Wspólnoty Brytyjskiej. Nie mogło zabraknąć wśród nich maku kalifornijskiego, pochodzącego ze stanu, z którego pochodzi księżna.
Wygląda na to, że młoda para nadal podchodzi luźno do królewskiego protokołu. Nawet w trakcie ceremonii ślubnej, Meghan postawiła na swojego ukochanego, niezbyt lubianego za to przez królową, koka. Mimo oficjalnej części, swobodne kosmyki opadały na twarz panny młodej. Takie mało wykwintne uczesanie, było w swoim rodzaju złamaniem tradycji.
Zarówno księżna Kate jak i królowa Elżbieta, w dniu ślubu zakładały tiarę na luźno puszczone fale włosów. Jedynym aspektem różniącym codzienną fryzurę księżnej Sussex od uczesania z momentu ślubu, był diademem należącym do królowej Marii.
Jednymi słowy ubrała się skromniej niż niejedna ze ,,zwyczajnych” panien młodych. Choć jak wycenia to dziennikarka, Katie Nicholl, zajmująca się dostarczaniem ciekawostek z królewskiego dworu, ślubny outfit Meghan mógł wynieść równowartość nawet 1,25 mln zł!
Druga suknia, w której księżna udała się na wesele była projektu Stelli McCartney. Docenionej projektantki, córki członka legendarnego zespołu The Beatles, Paula McCartneya. Suknie charakteryzował odważny krój, odsłaniający ramiona i plecy, który dodał seksapilu pannie młodej. Akcentem kreacji był niebieski pierścionek, który należał kiedyś do matki księcia Harry’ego, księżnej Diany.
Patrycja Taraszkiewicz